Habaź w .upę
nasze kultowe pismo
W drugiej połowie 1971 roku założyliśmy pismo Habaź w .upę miesięcznik niespołeczno – literacki poświęcony twórczej twórczości wydane zostały 3 numery 1-3, 4-5 i 6. (nr 1-3 prawdopodobnie zaginął skonfiskowany przez z-ce dyrektora tow. Wyrembę).
Redakcję tworzyli :
Magda „Madzia’ Holland – z-ca redaktora naczelnego,
Zbigniew „Mansol” Roman – naczelny grafik,
Ludwik „ Louis” Dorn – dział literacki,
Andrzej (-ek) Pawłowski – redaktor naczelny, manifesty i eseistyka
UWAGA: To nie była żadna gazetka szkolna , ale prawdziwe pismo o artystyczne o wysokim poziomie intelektualnym.
Pismo miało twarde okładki, nakład wynosił 1 sztukę, a jak pisała redakcja :
„ Otrzymanie HABAZIA zapewnia tylko prenumerata! Numeru nie wolno odstępować ani dawać do przeczytania osobom postronnym. Zaleca się natomiast wymachiwanie im numerem przed nosem w celu zareklamowania go.
Czytelników uprasza się o współtworzenie.
Ze względu na dość dużą objętość tego numeru zezwalamy na posiadanie go ( i czytanie) przez 48 godzin ( = 2 doby). Oczywiście, jeśli szanowny Prenumeratorze, przeczytasz nasze pismo w ciągu 24 godzin, będziemy Ci wdzięczni za zwrot w tym czasie.”
Pismo kolportowano „ z ręki do ręki” po zakupieniu dostępu, cena wynosiła 2 zł.
Po tym czasie Habazia należało zwrócić i redakcja przekazywała go następnemu czytelnikowi, w ten sposób uzyskiwaliśmy nakład ok. 40 sztuk pisma, a redakcja miała fundusze na kawę w naszej siedzibie, która mieściła się w kawiarni Luna , na antresoli, w Alejach Niepodległości/ prawie róg Rakowieckiej. Teksty były pisane na maszynie przez redaktorów, którzy też zszywali pismo, ozdabiając je, jak przystało na ekskluzywny miesięcznik, unikatowymi grafikami. Numer 4-5 miał aż 60 stron formatu połowy A-4 oraz 12 stron przeznaczonych na twórczość i wyrazy własne wobec redakcji.
Łatwo zgadnąć, że czytelnicy wyrywali sobie z rąk Habazia, każdy Reytaniak koniecznie chciał dostać pismo do ręki, obejrzeć i przeczytać zawartość. A było co czytać … poziom pisma był rewelacyjny literacko i stanowił przedmiot pożądania koleżanek i kolegów. Magda publikowała piękne liryczne wiersze, Zbyszek pisał też ( poza grafikami) dadaistyczne wiersze, Ludwik pisał w odcinkach rewelacyjne „Opowiadanie bardzo gombrowiczaste” oraz rozważania filozoficzne o „Negacji schematu”, ja pisałem prowokacyjne Manifesty literacko-filozoficzno-psychologiczne oraz rozważania krytyczno-literackie o współczesnym teatrze i dramaturgii oraz krótkie dramaty ilustrujące dramaturgiczne koncepcje. Gościnnie publikowała też Ola Kurman i Wiesio Michalski. A poziom artystyczny wszystkiego, co przyznawali czytelnicy-prenumeratorzy naprawdę był wysoki.
Jednym z pierwszych czytelników był zawsze profesor Gugulski i jego oceny też były niezłe. Inni nauczycieli czasem byli też dopuszczani do prenumeraty, ale większość czytelników była elitą intelektualną uczniów wyższych klas szkoły.
Dla nas, redaktorów i autorów była to cudowna zabawa ( ale i z poważnym zamiarem zmieniania świata i literatury), najciekawsze były nasze redakcyjne długie dyskusje w Lunie, gdy wymyślaliśmy i selekcjonowaliśmy nasze dzieła. W ferworze redagowania zdarzały się i metafizyczne przypadki - kiedyś gdy Louis polemiczne strasznie się zaperzył w sprawie Gombrowicza i Witkacego, złapał ręką szklankę z colą i szklanka pękła mu w dłoni, a cola wylała mu się na spodnie, wtedy powstało nasze znamienne powiedzenie ( tylko dla wtajemniczonych) „ Coś pękło między nami”, co stanowiło nasz znak metafizycznej twórczej wspólnoty na bazie literackiej i międzyludzkiej ponad życiowymi przyziemnymi sprawami. Często do naszego stolika dosiadali się nasi czytelnicy i nasze wielbicielki, bo sukces naszego pisma odbił się gromkim echem w całym Reytanie i każda, i każdy chcieli się choćby otrzeć o redaktorów osobiście. Mieliśmy świetną zabawę i dumni byliśmy z naszej ambitnej twórczości.
Do dzisiaj w wielu poważnych opracowaniach historycznych wymienia się Habazia w .upę jako niezwykłe pismo i niezwykłe zjawisko, jakim był na owe czasy, był ten elitarny i intrygujący miesięcznik niespołeczno-literacki. A jego zawartość i poziom wzbudzały powszechny entuzjazm i zazdrość ( bo w owym czasie były jeszcze w Reytanie dwa inne pisma, ale w tradycyjnej formie powielaczowej lub gazetki ściennej na korytarzu, a i ich poziom literacki nie mógł równać się z Habaziem, co przyznawali także nauczyciele - prof. Modrzejewska i prof. Gugulski i wszyscy nasi czytelnicy, którym dziękujemy za solidną prenumeratę i wspomnienia po latach.
Andrzej Pawłowski
© Copywright 2020
Stowarzyszenie Kulturalno-Edukacyjne
DRAMA
Sfinansowane ze środków
Ministra Kultury w Programie Teatr