NASZA SZKOŁA, KTÓRA NAS KSZTAŁTOWAŁA
Powstaje nasz zespół beatowy Przemka Gintrowskiego
Andrzej Pawłowski szef I CUMM parodiuje W. Gomułkę
Po latach córka prof. Modrzejewskiej, Ewa, napisała ciekawą pracę magisterską na wydziale socjologii UW Reytan 1953-1989 Szkoła Niepokornych
(Dziękujemy serdecznie Pani Ewie Modrzejewskiej za udostępnienie tekstu pracy magisterskiej)
Prof. Anna Modrzejewska zaczyna pracę w Reytanie (1961)
1980
Był rok szkolny 1980/1981. W końcu września powstało w Reytanie Koło NSZZ „Solidarność”, którego przewodniczącą została prof. Honorata Kępkiewicz (historyczka), a uczniowie mówili o bezpośrednich wyborach do samorządu uczniowskiego i o zmianie opiekuna samorządu. Wybory odbyły się 3 X 1980, przewodniczącym wybrano Marka Dudkiewicza, powołano komisję do opracowania nowej ordynacji wyborczej i statutu samorządu oraz rozpoczęto przygotowania do kwietniowego Święta Szkoły. Zorganizowano Klub Dyskusyjny, którego opiekunką została prof. Honorata Kępkiewicz. W grudniu Koło NSZZ „Solidarność” skierowało do Wydziału Oświaty i Wychowania pismo z żądaniem przywrócenia do szkoły prof. Anny Modrzejewskiej i prof. Ireneusza Gugulskiego oraz zadośćuczynienia moralnego dla profesorów: Marii Kikolskiej, Ewy Marii Ostrowskiej, Anny Sosin, Stefanii Światłowskiej, Jerzego Gardzińskiego i śp. Wiesława Żurawskiego, ale pozostało ono bez odpowiedzi.
W lutym 1981 roku uczniowie przygotowali ulotkę informacyjną i rozpoczęli zbieranie podpisów pod petycją do kuratora Okręgu Szkolnego miasta stołecznego Warszawy żądając: powrotu do pracy w Reytanie prof. Ireneusza Gugulskiego, Anny Modrzejewskiej i Wojciecha Fałkowskiego, przeproszenia pokrzywdzonych nauczycieli oraz przywrócenia w roku szkolnym 1981/1982 klas humanistycznych. Oryginał petycji z podpisami 341 uczniów złożono w sekretariacie Episkopatu Polski, a kopię w Kuratorium. Także absolwenci podobne pismo złożyli w Ministerstwie Oświaty i Wychowania (252 podpisy). Notatka na ten temat znalazła się w “Wiadomościach Dnia” nr 60 z 17 III 1981. Także w marcu 1981 roku ukazał się artykuł Jacka Żakowskiego w „Tygodniku Solidarność” pt. „Z powodu zmian organizacyjnych” (nr 5), który obszernie napisał o sprawie nauczycieli Reytana. Tego samego dnia Prezydium Zarządu Fabrycznego NSZZ „Solidarność” w Ursusie podjęło uchwałę domagającą się od Ministerstwa Oświaty i Wychowania niezwłocznej rehabilitacji nauczycieli Reytana. Na nadzwyczajnym posiedzeniu rady pedagogicznej z udziałem przedstawicieli Inspektoratu Oświaty 20 marca 1981 podjęto decyzję o przywróceniu profesorów Ireneusza Gugulskiego, Anny Modrzejewskiej i Stefanii Światłowskiej do pracy w Reytanie w roku szkolnym 1981/82 i powstaniu klasy o profilu humanistycznym.
powyższy tekst pochodzi z pracy Ewy Modrzejewskiej „Szkoła niepokornych”
…próba zniszczenia renomy liceum im. Reytana przez władze w drugiej połowie lat siedemdziesiątych…
(ze wspomnień o Adamie Markowskim)
1981
Stan wojenny i internowanie prof. Kępkiewicz i prof. Gugulskiego
W noc wprowadzenia stanu wojennego internowano prof. Gugulskiego i prof. Kępkiewicz oraz wielu absolwentów i harcerzy Gromady Włóczęgów (w tym prof. W. Fałkowski), a kilkoro innych ukrywało się do X ’83 - Bohdan Cywiński, Jakub Karpiński, Piotr Naimski, Ludwik Dorn, Jakub Święcicki a wielu innych angażowało się w pracę komitetów pomocy dla „Solidarności” za granicą.
Uczniowie błyskawicznie zareagowali na internowanie nauczycieli: odwiedzali ich rodziny, pomagali w dostępny sobie sposób.
Profesor Honoratę Kępkiewicz wspomina Katarzyna Górska, matura 1984: „Osobą, z którą przyjaźń bardzo sobie ceniłam była profesor Kępkiewicz, z którą zaprzyjaźniłam się, zanim zaczęła mnie uczyć. I to było dosyć szczególne spotkanie, ponieważ ja jej nie znałam. Ona została internowana. Moja znajomość z nią zaczęła się w czasie, gdy ona była w internowaniu. Ja zaprzyjaźniłam się z klasą, której ona była wówczas wychowawczynią, to była klasa IV 6 i razem z nimi podejmowałam pewne działania mające na celu zwolnienie zarówno pani profesor Kępkiewicz, jak i Gugulskiego. W momencie, w którym została zwolniona z internowania, to był bodajże lipiec 1982 roku, to pamiętam taką wizytę u niej w domu razem z kilkoma osobami z jej klasy i to było właściwie takie nasze pierwsze spotkanie. To był początek naszej znajomości, która przerodziła się w bardzo intensywną przyjaźń, która trwała do końca jej życia. Myślę, że znajomość z nią jako osobą wywarła na mnie wielki, wielki wpływ. Szczególnym doświadczeniem było dla mnie towarzyszenie jej w chorobie i w ostatnich miesiącach i dniach jej życia. Moja rodzina też była zaangażowana w pomoc jej”.
Kiedy po wprowadzeniu stanu wojennego okazało się, że szkoły zostały zamknięte, nie tylko nauczyciele szukali ze sobą kontaktu, ale i uczniowie przychodzili do niektórych nauczycieli do domu, żeby sprawdzić, czy nie potrzebują pomocy. Np. pamiętam, że do mojej matki przyszła uczennica, której w ogóle nie uczyła, zaprzyjaźniła się potem z nami, jej dziećmi, i oczywiście z nią samą. Innym razem przyszła niewiasta w średnim wieku, matka uczennicy i zaproponowała, żebyśmy się cała rodziną przenieśli się do chwilowo wolnego mieszkania jej matki, żeby chronić się przed ewentualnym internowaniem, a kiedy mama odmówiła, zażądała, żeby w takim razie oddać jej wydawnictwa bezdebitowe na przechowanie.
Pierwszego dnia po powrocie do szkoły pojawiły się ulotki z apelem do rady pedagogicznej o poręczenie dla internowanych (udało mi się zdobyć jedną taką ulotkę - to maszynowa przebitka z krótkim tekstem), a 8 stycznia zamanifestowano solidarność z więźniami, zachowując milczenie przez cała długą przerwę. Wrażenie było niezwykłe: wielki gmach przy ulicy Wiktorskiej, szumiący w czasie przerw jak ul, zapadł w głuche milczenie. Także nauczyciele podporządkowali się i jedynie szeptem wymieniali uwagi. Nikt dziś nie pamięta, czyj to był pomysł, ale po jakimś czasie ta forma protestu przyjęła się w wielu warszawskich liceach.
Przerwy milczenia, akcje ulotkowe, noszenie oporników i plakietek z Matką Boską, naklejanie na drzwiach pracowni internowanych profesorów emblematów reytaniackich (TR wpisane w trójkąt) denerwowało dyrekcję, która jednak udawała, że nic się nie stało. Emblematy zrywano, aż wreszcie zostały namalowane czerwoną farbą i nie dało się ich dokładnie zamalować. Ten lęk dyrekcji przed brakiem kontroli nad uczniami i nauczycielami nieustannie dochodził do głosu także na posiedzeniach rady pedagogicznej, kiedy nauczyciele próbowali przegłosować poręczenie dla internowanych kolegów. Można by sądzić, że cały Reytan protestował przeciwko stanowi wojennemu i internowaniu ogólnie szanowanych nauczycieli. Nawet członkowie PZPR nie werbalizowali swego poparcia dla partii i rządu, jeśli nie groziło im posądzenie o opozycyjność. Szkoła dostała swojego wojskowego kuratora kpt. Leszczyńskiego, który starał się nie rzucać w oczy uczniom i nauczycielom, ale pojawiali się też cywilni „smutni panowie” chyba z MSW, którzy za zgodą dyrektorki potrafili wywołać nauczyciela z lekcji i straszyć rozwiązaniem szkoły, jeśli na trwałe zapanuje w niej duch oporu. Bo dyrekcja niezłomnie stała po stronie tych, którzy wprowadzili stan wojenny. Uczniowie prowadzili regularne zbiórki żywności i pieniędzy, także dla odległych wsi, a zabawek dla domów dziecka. Niektórym z nich udawało się dotrzeć do miejsc internowania nauczycieli np. do Darłówka, dostarczyć im przez płot listy i przywieźć wiadomości od nich. Listy pisane były na najcieńszym papierze drobnym pismem, żeby jak najwięcej się zmieściło, a zajęło jak najmniej miejsca. Zdarzały się więc śmieszne incydenty, jak ten: list do profesora Gugulskiego nadawczyni zakończyła na samym dole karteczki- Bogu Cię polecam, więc profesor poszedł do Grzegorza Boguty i mówi: Pani M. coś ci poleca, ale nie mogę się doczytać co. Uczestniczono w Mszach Św. w intencji nauczycieli i ich rodzin.
W III ’83 roku po mszy tajniacy pobili na ulicy czterech uczniów, którzy rzekomo agresywnie się zachowywali. Jednego z nich wprowadzili do bramy, tam straszyli i poszturchiwali, aż chłopak zmoczył spodnie ze strachu. Tym razem nawet dyrekcja uległa i dołączyła do rady pedagogicznej, która wezwała milicję do szkoły, zażądała ukarania tajniaków i przeprosin dla uczniów, a dla wspomnianego ucznia w szczególności. Wyjątkową stanowczością wykazała się jego wychowawczyni, chemiczka mgr Joanna Skarbkowa. Wobec tak oczywistego nadużycia władzy po długich rozmowach z milicją, listach do kuratorium, protestach werbalnych udało się odzyskać ich dobre imię i otrzymać wyrazy ubolewania od milicji.
Wielu nauczycieli, tak wierzących, jak i niewierzących spotykało się co tydzień w przykościelnych salach katechetycznych na zebraniach Duszpasterstwa Nauczycieli. Prowadził je o. Jacek Salij. Spotkania te stanowiły okazję do wymiany zdań na aktualne tematy, wymiany informacji o tym, co się dzieje w poszczególnych szkołach, o potrzebujących pomocy, przekazaniu wydawnictw bezdebitowych i in. Wobec dość powszechnego upadku ducha obcowanie z o. Jackiem Salijem, człowiekiem mądrym, serdecznym, inteligentnym działało niezmiernie ożywczo. Młodzież także uczęszczała wtedy tłumnie na religię, najczęściej do ks. Jerzego Chowańczaka lub ks. Jana Sikorskiego, obaj w parafii św. Michała Archanioła na ul. Puławskiej. I tam wśród nich zrodził się pomysł spotkania z prymasem Józefem Glempem. Do spotkania doszło w lutym lub marcu 1982 w siedzibie prymasa na ul. Miodowej. Najliczniejsi byli na tym spotkaniu reytaniacy i ich kilkoro nauczycieli, ale byli też przedstawiciele innych liceów warszawskich, np. Kopernika, Konopnickiej, Modzelewskiego, św.Augustyna (PAX), Zamoyskiego, Dobiszewskiego. Ksiądz prymas był wtedy zdania, że należy podpisywać tzw. lojalki, żeby nie dopuścić do zniszczenia substancji, jak się wyraził. Spotkało się to z niezłomnym, choć może niezbyt grzecznym oporem uczniów i nauczycieli, którzy bez ogródek powiedzieli księdzu prymasowi, że to postawa niegodna, kunktatorska i konformistyczna.
Ważnym wydarzeniem stał się list do maturzystów prof. I. Guglskiego, który przysłał w maju 1982 roku. Jego fragment zacytował Jan Paweł II na audiencji generalnej w listopadzie tego roku na Placu Świętego Piotra w Rzymie.
Na radzie pedagogicznej kończącej rok szkolny 1981/82 ogłoszono, że szkoła nie przedłuży umów o pracę emerytowanym prof. Stefanii Światłowskiej, Czesławie Piotrowskiej, a także dwóm innym osobom. Znów ucierpiała humanistyka i ogólnie rzecz biorąc nauczyciele starej daty, z klasą, niebywale oddani młodzieży. O prof. Światłowskiej już pisałam, a prof. Piotrowska, chemiczka, miała ogromne osiągnięcia w postaci wielu laureatów olimpiad chemicznych oraz szacunek i popularność wśród młodzieży. Władza uderzyła w tych nauczycieli, którym młodzież ufała, na których mogła się oprzeć, na których mogła liczyć.
W lipcu zwolniono z internowania profesor Honoratę Kępkiewicz i profesora Ireneusza Gugulskiego, we wrześniu mieli wrócić do pracy, tymczasem 30 sierpnia ’82 wręczono im zawieszenia w pełnieniu obowiązków nauczycielskich pod zarzutem naruszenia artykułu Karty Nauczyciela, który stanowił: „Nauczyciel powinien kształcić iwychowywać młodzież w umiłowaniu Ojczyzny, w poszanowaniu Konstytucji PRL jako państwa socjalistycznego”. Tego dnia rada pedagogiczna uchwaliła większością głosów wniosek o uchylenie bezprawnej decyzji, a od września uczniowie i absolwenci zbierali podpisy pod listem do kuratorium i Ministerstwa Oświaty i Wychowania w podobnym duchu.
Jednocześnie władze szkolne różnymi sposobami próbowały spacyfikować niepokorną
szkołę, np. od nowego roku pojawiło się kilkoro nowych a partyjnych nauczycieli, z których najgorszą sławę zyskała wicedyrektorka mgr Anna Gontarewicz, ponieważ usiłowała przesłuchiwać uczniów i werbować donosicieli. Niemniej odbyły się wybory do samorządu, choć programy wyborcze ocenzurowała wicedyrektorka, usuwając z nich np. współpracę z absolwentami i harcerstwem.
Natomiast prof. Honorata Kępkiewicz wróciła w roku szkolnym 1983/84 do Reytana, ale ciężko chora i nieleczona podczas internowania, choć znajdowała się na liście MCK do zwolnienia z powodu choroby, zmarła 29 kwietnia 1984 roku. Bez wątpienia była ofiarą stanu wojennego. Mimo licznych akcji podejmowanych przez młodzież władze szkolne nie zgodziły się na obecność sztandaru szkoły w kościele - poczet sztandarowy oczekiwał na kondukt na cmentarzu we Włochach.
powyższy tekst pochodzi z pracy Ewy Modrzejewskiej „Szkoła niepokornych”
© Copywright 2020
Stowarzyszenie Kulturalno-Edukacyjne
DRAMA
Sfinansowane ze środków
Ministra Kultury w Programie Teatr
Skandaliczny referat inż. Marii Kowalczyk, nauczycielki chemii, w którym to referacie pt. „ Historia VI Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Reytana” kompletnie pominięci zostali prof. Ireneusz Gugulski i prof. Wiesław Żurawski, który odbudowywał liceum Reytana w 1945 roku!,za to dowiadujemy się, że organizacja partyjna – PZPR w szkole liczy 16 członków ( kto ?) i że w szkole działa Towarzystwo Przyjaźni Polsko- Radzieckiej. Profesor Gugulski przebywał wtedy na przymusowym przeniesieniu do LO im. Kopernika, ale był niezwykle zasłużonym dla LO im. Reytana. Prof. Żurawski zmarł zaś rok wcześniej, a żegnało go setki reytaniaków !
Innym przykładem działalności tej nauczycielki – aktywistki niechaj będzie ożywione nadzorowanie ( cenzurowanie ?, opiniowanie ?) przez nią Reytaniackiego wydawnictwa „Hajd Park” : „Po jednym z artykułów, w którym powołano się na słynny 71 artykuł VII rozdziału Konstytucji z 1952 r. (mówiący o wolności słowa), Maria Kowalczyk wystosowała do redakcji list. Oto jego fragment: „Mili moi, wiadomo, że sondować i pisać to nie wszystko. Należy wyciągać wnioski i realizować własne pragnienia. Weźcie się za „coś” naprawdę i pokażcie cierniową drogę realizacji własnych zamierzeń (sic !). Ale pisać tylko po to, aby zapełniać kolejne numery coraz znakomitszego zresztą „Hajd Parku”, to nie wystarczy. I w dodatku popierać to wszystko powoływaniem się na Konstytucję PRL. Nie obraźcie się kochani, ale takie pisemko jak Wasze nie powinno sięgać tak wysoko. Wystarczy zupełnie Kodeks uczniowski; do Konstytucji niech się odwołuje „Polityka” – to jej prawo i obowiązek. Wy na razie korzystajcie z praw jakie dała WamPRL”.
Działalność dyrektora - ORMOwca, kolejnych wicedyrektorek – donosicielek, nadzór inż. Kowalczyk, szykanowanie „starych” nauczycieli Reytana, wyrzucenie z pracy prof. Gugulskiego nie kazało długo czekać na tragiczne rezultaty tych działań „edukacyjnych” – na przełomie lat 70-tych i 80-tych Reytana spadł z pierwszego lub drugiego miejsca w rankingu warszawskich liceów do pozycji w końcu trzeciej dziesiątki. Reytan stał się szkołą co najwyżej przeciętną, w której kontrolowano działalność uczniów w sposób bezprzykładny, na miejsce wybitnych nauczycieli przyjmowano ludzi o „żenującym” poziomie intelektualnym i kulturalnym.
( vide tekst o Adamie Markowskim). Do dziś mino starań miłej pani dyrektor Reytana (2020 rok), nie udało się odzyskać pozycji szkoły ( w ostatnich latach Reytan zajmuje 12- 18 miejsce w rankingu). Jakże łatwo jest zniszczyć, a jak trudno odzyskać dobrą sławę !!! ( ku rozwadze wszelkich zamordystów i doktrynerów !).
patrz także:
http://web.archive.org/web/20050824161723/http://www.wne.uw.edu.pl/historia_reytana/110_113str.html
1977
Pacyfikacja szkoły
Na miejsce Haliny Szczepańskiej przyszedł Janusz Olszewski, dotychczasowy wizytator-metodyk Kuratorium Oświaty i Wychowania m. st. Warszawy, aktualny funkcjonariusz ORMO. Jego dwuletnie na razie rządy zapisały się czarnymi zgłoskami w historii szkoły. Znienawidzony powszechnie przez uczniów i nauczycieli wiedział, że tylko prostackie, oparte na zasadzie „silnej ręki” rządy zapewnią mu dobrą opinię przełożonych. Dobrał sobie zresztą odpowiednich współpracowników, z których należy wymienić dyr. Wiewiórkowską, sekretarza POP-u Halinę Dominowską i nauczycielkę historii i pnos-u Dąbrowską. Ta grupa „wychowawców młodzieży” postanowiła przede wszystkim sparaliżować życie pozalekcyjne szkoły. Na imprezy odbywające się na terenie liceum po południu trzeba było uzyskać specjalną zgodę dyrekcji. Nie było mowy nawet o dyskotekach. Nie pozwolono na zorganizowanie wyborów do Uczniowskiej Rady Szkolnej według wzorów z lat poprzednich. Szablonowe wybory, które narzuciła dyrekcja, zostały przez dużą grupę uczniów zbojkotowane; kilkunastu z nich demonstracyjnie opuściło salę.
Ostatniego dnia Świąt Wielkanocnych 1979 r. środowisko ludzi związanych z „Reytanem” obiegła tragiczna wiadomość: zmarł profesor Wiesław Żurawski, absolwent i nauczyciel „Reytana”, szanowany i kochany przez pokolenia reytaniaków. Nieoceniony jako historyk, przeniesiony na emeryturę w czerwcu 1977 r., bardzo podupadł na zdrowiu. Po prostu – nie mógł żyć bez „Reytana”...
Zrozumiałe więc, że wszyscy dawni uczniowie chcieli jak najuroczyściej uczcić pamięć zmarłego Pedagoga. Przed szkołą wywieszono kir i klepsydrę żałobną. Dyr. Olszewski kazał je zdjąć; klepsydrę ponoć dlatego, że widniały tam litery Ś. P. Dyrektor nie wyraził też zgody na uczestnictwo sztandaru szkoły w uroczystościach pogrzebowych i dopiero interwencje u władz partyjnych sprawiły, że poczet sztandarowy znalazł się na cmentarzu. Jakkolwiek by nie tłumaczyć tego zajścia jedno jest pewne: tym razem dyrekcja przekroczyła granice zwykłej ludzkiej przyzwoitości, która nakazuje nam szanować uczucia innych. I dobrze się stało, że nad trumną zmarłego przemawiał dawny dyrektor Stanisław Wojciechowski.
czytaj także to
1977
Funkcjonariusz ORMO zostaje dyrektorem Reytana
(…) W styczniu 1977 roku na ręce marszałka sejmu PRL złożono list, podpisany przez sto kilkadziesiąt osób, w którym domagano się powołania nadzwyczajnej komisji sejmowej dla zbadania wydarzeń Czerwca’ 76 w Radomiu i Ursusie, publicznego ujawnienia przypadków łamania prawa i ukarania winnych. List podpisało sześciu nauczycieli Reytana: Ireneusz Gugulski, Anna Modrzejewska, Anna Sosin, oraz emerytowane Maria Kikolska, Ewa Maria Ostrowska i Stefania Światłowska. W lutym tego roku troje pierwszych dostało służbowe przeniesienia do innych szkół warszawskich. Na nadzwyczajnym zebraniu rady pedagogicznej ówczesny kurator przypieczętował swoją decyzję słowami: Tak, będziemy przenosić nawet do przedszkoli. W styczniu młodzież zaprotestowała listem do Edwarda Gierka, który podpisało 159 uczniów i 252 absolwentów. Przepytywani przeze mnie absolwenci właściwie nie bardzo potrafili powiedzieć jak ta akcja wyglądała. „Ktoś przyszedł z listem”, „ktoś dał do podpisu w szatni”, „ktoś dał do podpisu na lekcji wychowania fizycznego”, „nie znałem tej dziewczyny/chłopca”, to słowa ówczesnych uczniów „ktoś zadzwonił, że list jest w czytelni seminaryjnej do podpisu”, „ktoś powiedział, że jest u X-a w domu” to słowa ówczesnych absolwentów. Nie udało mi się natrafić na kogoś, kto ten list redagował. Wszyscy zgodnie mówili, że wyglądało to bardzo spontanicznie - nikt, tzn. żadna agenda szkolna tego nie firmowała. Zupełnie tak jakby ciągle obowiązywało milczenie. Niemniej protesty środowiska reytaniackiego przyniosły rezultaty: Annie Modrzejewskiej i Annie Sosin cofnięto przeniesienia do innych szkół, ale Ireneusza Gugulskiego przeniesiono do Liceum im. Kopernika na Woli, motywując to jego wysokimi umiejętnościami zawodowymi. Przeniesienie prof. Gugulskiego do innej szkoły to tylko jedna z kar nałożonych na „niepokorną” szkołę. Zwolniono dotychczasową dyrektorkę mgr Halinę Szczepańską, a na jej miejsce mianowano mgr. Janusza Olszewskiego, dotychczasowego wizytatora - metodyka fizyki, także funkcjonariusza ORMO. Ten zaś sprowadził „swoją” wicedyrektorkę mgr Halinę Wiewiórkowską, także fizyczkę, całkowicie dyspozycyjną wobec dyrektora, a on wobec Dzielnicy PZPR i kuratorium. W nowym roku szkolnym 1977/78 utworzono tylko pięć klas pierwszych, a nie jak co roku osiem, i bez profilu humanistycznego. Od początku po II wojnie światowej starano się ograniczyć kształcenie ogólne i promować kształcenie zawodowe, wąskoprofilowe, więc mamy tu do czynienia ze znaną tendencją, ale i z próbą ograniczenia liczebności absolwentów Liceum Reytana, którzy zasilali szeregi opozycji (sygnatariusze listów protestacyjnych, członkowie Gromady, członkowie KOR). Następny cios dla szkoły to nieprzedłużenie umowy na ten rok z historykiem i polonistą prof. Wiesławem Żurawskim, którego wielu uczniów (i nauczycieli) uważało za swojego ojca duchowego. Dyrekcja otrzymała wyraźną instrukcję, aby wskazanym przez władzę nauczycielom maksymalnie utrudnić życie, np. siódmymi lekcjami, podwójnymi „okienkami”, obciążeniami pozalekcyjnymi, np. obecnością na dyskotece, dyżurami na przerwach, negatywnymi wpisami do Arkusza spostrzeżeń w razie najmniejszej niesubordynacji, a dyrekcja się karnie do tej ustnej instrukcji dostosowała.
Wprowadzono także środki, które miały utrudniać absolwentom kontaktowanie się ze szkołą: przy wejściu do budynku usadzono dyżurnych, których obowiązkiem było zapisywanie w zeszycie nazwisk przychodzących. Podobno w zeszycie pojawiały się nazwiska członków KOR-u oraz przywódców wrogich i zaprzyjaźnionych mocarstw. Także życie pozalekcyjne zostało ograniczone: na każdą popołudniową imprezę potrzebna była zgoda dyrekcji, a każde ogłoszenie, nawet o znalezieniu lub zgubieniu czegoś, musiało być opatrzone pieczątką sekretariatu. Nie pozwolono na zorganizowanie wyborów do samorządu uczniowskiego wg. wzoru z lat poprzednich, tj. powszechnych i bezpośrednich, ale poprzez delegatów, co większość uczniów zbojkotowała. Niemniej wśród uczniów i nauczycieli krążyły komunikaty KOR-u i wydawnictwa pozacenzuralne.
W roku szkolnym 1979/80 dyrekcja postanowiła utrudnić życie prof. Annie Modrzejewskiej: miała uzupełniać etat w XLIX Liceum Ogólnokształcącym im. Z. Modzelewskiego (dziś: J.W. Goethe), a w następnym roku odejść całkiem. Przyjęto uczniów do tylko jednej klasy biologiczno-chemicznej, bo Reytan miał zostać cały matematyczno-fizyczny, ale i tak duch reytaniacki nie został pognębiony. Nie tylko „Czarna Jedynka”, ale i Koło PTTK „Purszyle” podtrzymywało tradycję, np. przez „dokształcanie” obywatelskie w czasie wycieczek. W maju 1979 roku odbyła się Pierwsza Jubileuszowa Wystawa Prasy Reytaniackiej w mieszkaniu pp. Engelkingów, bo dyrekcja nie wyraziła zgody, żeby odbyła się w szkole. Organizatorem był Antoni Gugulski, syn Ireneusza, uczeń klasy trzeciej. Wielkim wydarzeniem stała się wizyta Jana Pawła II w Warszawie, choć uczniów na ten czas starano się zamknąć w szkole (na czas powitania). Uczniowie wciągnęli na szkolny maszt biało-żółtą papieską flagę, co tak przeraziło dyrektora, że zaczął ją sam ściągać i złamał maszt. Po trzech latach zmieniono dyrektora. W 1980 roku dyrektorką została mgr Halina Sobierajska, polonistka, dotychczasowa wicedyrektorka szkoły w Legionowie, lektorka Komitetu Miejskiego PZPR.
powyższy tekst pochodzi z pracy Ewy Modrzejewskiej „Szkoła niepokornych”
1977
Czystki wśród nauczycieli i pacyfikacja uczniów
Po założeniu KOR- Komitetu Obrony Robotników przez Czarną Jedynkę „(…) 22 stycznia 1977 grupa nauczycieli – Anna Modrzejewska (polonistka), Anna Sosin (rusycystka), Stefania Światłowska (nauczycielka łaciny i greki), Ireneusz Gugulski (polonista), Wojciech Fałkowski, Maria Kikolska (biologia), Ewa Ostrowska (historia) – podpisała skierowany do Sejmu list, w którym domagali się utworzenia specjalnej komisji do zbadania działań MO i SB w czasie wypadków czerwcowych. Modrzejewska, Sosin, Światłowska, i Gugulski zostali wezwani do inspektoratu. Nauczyciele odmówili przeniesienia się do innych szkół. Sprawa ewentualnych represji rozniosła się błyskawicznie w szkole; 152 uczniów podpisało petycję do pierwszego sekretarza PZPR. W tym czasie 252 absolwentów podpisało list w obronie nauczycieli do ministra oświaty i wychowania. Mimo to część nauczycieli zwolniono, nowy dyrektor rozprawiał się z pozostałymi. Wiosną 1980 prof. Modrzejewska zdecydowała się odejść do liceum Modzelewskiego, a jedną z ostatnich w Warszawie nauczycielek łaciny i greki – prof. Światłowską zwolniono(…) z pracy Ewy Modrzejewskiej „Szkoła niepokornych”.
Profesor Gugulski i inni profesorowie podpisali wniosek o powołanie sejmowej komisji nadzwyczajnej do zbadania przebiegu protestów i represji wobec robotników w Ursusie i Radomiu w 1976 roku, za co został karnie przeniesiony do LO im. Kopernika. Uczył tam w latach 1977-1981. Przeniesiono go, aby jak stwierdziła administracja szkolna, „ podniósł poziom nauczania w szkole, do której go przenoszono”. Zwolniona została też prof. Anna Modrzejewska, prof. Anna Sosin i prof. Wojciech Fałkowski, na emeryturę przeniesiono przymusowo prof. Stefanią Światłowską, prof. Marię Kikolską, prof. Ewę Ostrowską i prof. Wiesława Żurawskiego.
Kuratorium Oświaty i Wychowania oraz komitet Dzielnicowy PZPR najwyraźniej zaskoczone i przestraszone rozwojem wypadków zorganizowały w „Reytanie” nadzwyczajną radę pedagogiczną. Wzięli w niej udział: ówczesny kurator Lerski, I sekretarz KD PZPR Mokotowa Pulkowski, inspektor oświaty dzielnicy Przybyłowicz oraz zastępca inspektora Czechowicz. W imieniu represjonowanych nauczycieli głos zabierali profesorowie: Gugulski, Sosin i Modrzejewska. Półgodzinna wypowiedź profesora Gugulskiego, charakteryzująca dokładnie sytuację szkoły, szczególnie zdenerwowała „gości”, przygotowanych raczej na samokrytykę. Kurator Lerski powiedział m.in., że władze oświatowe będą w pełni wykorzystywać prawo do przesuwania nauczycieli na inne stanowiska. „Jeżeli zajdzie potrzeba, zaczniemy przenosić nawet do przedszkoli” – mówił. na razie jednak groźby tej nie spełniono. Stracili natomiast dotychczasowe posady: Lerski, oddelegowany na funkcje I sekretarza KD PZPR Mokotowa, Pulkowski i Przybyłowicz. Niestety, jak się potem okazało, owo posiedzenie rady pedagogicznej było tylko wstępem do późniejszej planowej akcji, która doprowadziła do częściowego zastraszenia grona pedagogicznego „Reytana” i pacyfikacji szkoły.
powyższy tekst pochodzi z pracy Ewy Modrzejewskiej „Szkoła niepokornych”
1974
Dyrektor Stanisław Wojciechowski przechodzi na emeryturę, dyrektorem szkoły zostaje Halina Szczepańska 1974-77, o której Wojtek Fałkowski wypowiadał się bardzo pozytywnie – „ chciała ratować co się da” ( choć Piotr Naimski ma wątpliwości w tej sprawie).
1971
Nalot SB na Gromadę
11 grudnia 1971 nalot SB i milicji na spotkaniu Gromady Włóczęgów Czarnej Jedynki.
Grudniowe spotkanie Gromady Włóczęgów zostało przerwane przez milicję. Gromada została zamknięta i wznowiona po półtorarocznej przerwie. Uczniowie i absolwenci byli przesłuchiwani i inwigilowani, oczywiście była to szeroko komentowana sprawa całej szkoły, wszystkich uczniów i nauczycieli Reytana, a profesora Ireneusza Gugulskiego SB objęła długoletnią inwigilacją.
30 czerwca 1919 upaństwowienie szkoły i nadanie imienia szkole w Niepodległej Polsce
Dnia 30 czerwca 1919 r. gimnazjum Rychłowskiego przejęło
M.W.R. i O.P. nadając szkole imię Tadeusza Rejtana.
Siedzibą (od września 1914 r.) był dom przy ul. Książęcej 4.
Od pierwszego września tegoż roku w tym samym budynku przy ul. Książęcej 4 rozpoczęło swą działalność państwowe gimnazjum im. Tadeusza Rejtana. Drużyna harcerska im. Romualda Traugutta – „Czarna Jedynka” – pozostała w tej szkole.
Dyrektorem szkoły został historyk-mediewista, absolwent uniwersytetu w Dorpacie, Józef Jaroszyński. Na tym stanowisku pozostawał przez dwadzieścia lat, tzn. do wybuchu wojny. Dzięki wielkiej kulturze osobistej, pogodnemu usposobieniu i darowi odróżniania rzeczy prawdziwie ważnych od drobnostek miał doskonałe stosunki z gronem pedagogicznym i władzami zwierzchnimi. Dowodem zaufania, jakim obdarzało go Kuratorium, było ustanowienie przy gimnazjum pod jego przewodnictwem komisji egzaminacyjnej dla eksternów z zakresu sześciu i ośmiu klas. Dyrektor miał lekcje w zmniejszanym wymiarze godzin. Za swój obowiązek uważał spotkania z uczniami w kolejnych klasach, w których zagajał dyskusje na temat wyboru postawy życiowej i odpowiedzialności społecznej. Lecz nigdy nie występował w roli propagatora oficjalnych haseł państwowotwórczych. Zdolnych, niezamożnych uczniów otaczał dyskretną opieką, zwalniał z czesnego, polecał jako korepetytorów.
http://web.archive.org/web/20050825175720/http://www.wne.uw.edu.pl/historia_reytana/34_38str.html
Stanisław Bareja, reżyser filmowy, uzyskał małą maturę w Reytanie w 1946 roku.
Dynamiczny rozwój HRM
Prężnie i regularnie zaczyna działać na każdej długiej przerwie działa HRM- Harcerska Rozgłośnia Muzyczna stworzona przez Wojciecha „Pucia” Putkiewicza i Tomka Jastrżębowskiego a od 1969/70 prowadzona przez Andrzeja Pawłowskiego i Seweryna Reszke propagująca przemyślane audycje muzyczno-literackie w tym szczególnie cykl „Muzyka ambitna” gdzie są grane ( do tańca i słuchania) i tłumaczone piosenki Rolling Stones, Animals, Yardbirds, Them,,Jimi Hendrixa, Doors , Beatles, Canned Heat, Jetfro Tull, Muddy Waters, John Lee Hooker, Procol Harum, Moody Blues oraz prawdziwy przebój Czesława Niemena „Dziwny jest ten świat” a także Niebiesko-Czarni, Blachout, Polanie – te audycje HRM miały ogromne znaczenia dla duchowego rozwoju młodzieży Rejtaniackiej – głównie ze względu do budzenie ducha swobody i młodzieżowej kontrkultury. Nauczyciele na dużych przerwach zamykali się w pokoju nauczycielskim, aby nie przeszkadzać, ale na przykład prof. Gugulski dyskutował z nami o walorach muzycznych i literackich piosenek Niemena i Rolling Stonesów ( których widzieliśmy przecież na sławnym koncercie w sali Kongresowej w 1967, wcześniej na koncercie Animalsów w Stodole). Graliśmy z pocztówek, taśm magnetofonowych i czasem z płyt jakoś zdobywanych w czym wspomagali nas Jurek Neufeld, Piotr Waligóra, Grześ Boguta i inni oraz pożyczaliśmy nagrania i płyty z Rozgłośni Harcerskiej ( tej oficjalnej - W.Manna i J.Bromskiego) i z Trójki od Piotra Kaczkowskiego, z którym chcieliśmy założyć w Reytanie filię Fan Klubu Rolling Stonesów, ale Mick Jagger nam nie odpisał, niestety, ale nas to nie zraziło do propagowania dobrej muzyki w HRM ( w owym czasie Andrzej Pawłowski nosił futrzaną kamizelkę z wyhaftowanym zawołaniem „Rolling Stones’ fans of the world Unite”, co wzbudzało niekłamane zainteresowanie atrakcyjnych koleżanek).
Na przełomie 1968/69 roku w szkole postał zespół big-beatowy „Między niebem a ziemią”.Jego założycielami byli : Przemysław Gintrowski (śpiew), Tadeusz Rychel (gitara akordowa), Włodzimierz Salwa (gitara solowa), Tomasz Jastrzębowski (gitara basowa), Stanisław Krupowicz (pianino). Potem dołączył do nich Janusz Kołosowski (perkusja), a potem Wiesław Michalski ( pianino i organy elektryczne) oraz Seweryn Reszke ( śpiew i organizacja). Poza Gintrowskim, Krupowiczem i Michalskim, którzy uczęszczali do szkół muzycznych, członkowie zespołu nie mieli żadnego doświadczenia muzycznego. Wszystkiego musieli się uczyć od początku.
Zespól grał muzykę big-beatową. „Wtedy mówiło się nie rockowy, lecz big-beatowy” - mówi lider tej formacji Przemysław Gintrowski.
„Między niebem, a ziemią” grali utwory popularnych wtedy zespołów takich jak: The Doors, Rolling Stones, Animals, Procol Harum. Nie stronili od polskiej muzyki. W ich repertuarze były utwory „Dzikusów” i Tadeusza Woźniaka. Jednego czego nigdy nie grali to Beatlesów, „bo to pop” = cytując ponownie lidera grupy.
Wkrótce zaczęli tworzyć też własne kompozycje. Co ważne były to pierwsze próby twórcze Gintrowskiego.
Działalność zespołu była wspierana przez Pana dyrektora Wojciechowskiego. Szkoła zakupiła dla nich sprzęt nagłaśniający i gitary oraz udostępniła salę gimnastyczną, jako miejsce prób. W zamian "„Między niebem, a ziemią” grali na różnych imprezach szkolnych począwszy od akademii z okazji Dnia Kobiet, skończywszy na balach maturalnych.
„Gawiedź uczniowska przychylnie traktowała zespół, gdyż to przyjemnie jest mieć coś swojego” - mówi Gintrowski. Sobotnie próby zespołu mobilizowały wielbicieli. Powstał nawet pomysł założenia fan-klubu „Między niebem, a ziemią”.
Zespół zaczął też odnosić pewne sukcesy na arenie pozaszkolnej. W 1970 r. wystąpił na przeglądzie amatorskich zespołów muzycznych, słynnej „Mokotowskiej Wiośnie” w klubie kultury na ulicy Łowickiej.
W szkole zespół był niewątpliwą atrakcją towarzyską, a jego muzycy mieli oddane fanki, które towarzyszyły muzykom na próbach, co i muzykom i ich towarzyszkom dodawało wiele splendor.Zespół istniał do 1971 r.
ŁH – nieformalnym znakiem rozpoznawczym Reytana znanym na całym świecie
Powszechnie znienawidzony nauczyciel historii Józef Ławnik – ex milicjant, zapiekły komunista i specjalista od historii ruchów robotniczych w XX wieku stał się w pewnych stopniu znakiem rozpoznawczym uczniów i absolwentów Reytana, którzy rysowali ( lub ryli) gdzie się dało ( m.in. na wieży Eiffla, Empire State Building, na Hradczanach, na Kremlu, na chodnikach, murach, płotach, budynkach) emblemat ŁH – czyli „Ławnik Huj”- tradycja ta przetrwała także po odejściu nauczyciela z Reytana w 1968 roku. Każdy kto widział ten znak mógł czuć się „ członkiem wielkiej rodziny reytaniackiej” – jak mawiał dyrektor Wojciechowski „Bąbel”.
„ O ŁAWNIKU wspomnieć muszę. Był on nauczycielem historii w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, odszedł parę lat, zanim ja rozpocząłem naukę u Reytana. Słyszałem o tym zagorzałym komuniście „HORROR STORIES" jak to chodził i szpiegował uczniów czy chodzą w niedzielę do kościoła aby potem stawiać im pod byle pretekstem DWA ( ocenę niedostateczną) jak to ludzie na MATEMATYCE musieli się uczyć HISTORII. Reytaniacy odwdzięczyli się panu Ławnikowi poprzez ukucie skrótu ŁH, który wprawdzie zawierał błąd ortograficzny, ale stał się na wieki godłem Reytana. I chociaż po opuszczeniu szkoły przez historyka-komunistę, skrót stał się raczej symbolem szkoły bez pierwotnego znaczenia, to jednak oczywiście każdy wiedział, że należy go odcyfrować jako ŁAWNIK H...”
Dariusz Witold Kulczyński http://www.wne.uw.edu.pl/historia_reytana/poz_22.html
22 kwietnia 1966 r.
Szkoła otrzymała nowy sztandar ufundowany przez Komitet Rodzicielski. Na tym samym spotkaniu podjęto uchwałę, aby dzień 22 kwietnia, dzień dramatycznego protestu Tadeusza Rejtana na sejmie 1773 r. obchodzić uroczyście jako Święto Szkoły. Odsłonięto tablicę pamiątkową w hallu głównym szkoły oraz głaz jubileuszowy.
25 maja 1966 rozpoczęcie działalności Harcerskiej Rozgłośni Muzycznej. Początkowo dość efemerycznie rozpoczęła działalność HRM pod kierunkiem Wojta „Pucia” Putkiewicza.
Zakończenie drzewca sztandaru stało się wzorcem dla odznaki wręczanej absolwentom wraz ze świadectwem maturalnym.
1969
Wyczekiwany przez wszystkich powrót Ireneusza Gugulskiego do Reytana.
W szkole uczą jeszcze przedwojenni nauczyciele i zdarzają się ciekawi uczniowie.
Czarna Jedynka ( szczególnie na obozach letnich i zimowych) rozkwita pod przewodem Michała Kuleszy i Piotra Naimskiego, Małorzaty Jędrzejowskiej i przez pączkowanie powstają kolejne drużyny harcerek i harcerzy tworzące Szczep Czarna Jedynka.
Szkoła nieprzerwanie plasuje się na czołowych miejscach szkół warszawskich ( obok Gottwalda i Batorego), wszyscy absolwenci dostają się bez problemów na wybrane studia.
Jest super, a w szkole panuje atmosfera sensownej pracy na lekcjach, świetnej zabawy na przerwach i po lekcjach – reytaniacy mają poczucie pięknej przygody intelektualnej i towarzyskiej – chce się być w takiej szkole, z takimi świetnymi nauczycielami i fantastycznymi kolegami i koleżankami.
wrzesień 1959 Ireneusz Gugulski, polonista zostaje nauczycielem Reytana – kadra nauczycielska
( vide strona Ireneusz Gugulski)
W ten sposób Reytan miał skompletowaną kadrę wybitnych nauczycieli . Żaden nauczyciel typu „partner” nie utkwił nam w pamięci jak tamte belfry par excellence, tacy jak Taganowski, Kozicki, Bukowska, Światłowska, Żurawski czy Sztaudyngierowa i inni nietuzinkowi ludzie „Zorro” Zawadzki. opiekun harcerstwa, Saar, Jezierska, Gorylukowa, Modrzejewska, Siennicki, Ratajczyk, „Ameba”, „Meduza” i wielu innych. Były to postacie tak bogate i malownicze, tak niezależne od okoliczności, tak niewzruszone w swoich zasadach i jednocześnie oddane swojemu zawodowi, że wszelka ideologia, wszelka próba ingerencji w metody i treści ich nauczania musiała odbijać się od nich jak groch od ściany. Takie próby były tak poniżej ich godności i poziomu intelektualnego, że podejrzewam, iż w ogóle nie zwracali na nie uwagi. l dlatego mieli u nas autorytet absolutny i niepodważalny.
W morzu tej tepedowszczyzny prawdziwą oazą gimnazjum w całym tego słowa znaczeniu, była szkoła im. Tadeusza Rejtana. Nie wiem, jakim cudem, ale ostała się wraz z paroma jeszcze reliktami, i co ciekawsze, działała jak gdyby oddzielona od reszty świata grubymi murami, które nie przepuszczały trujących prądów tego okresu, Szkolne Okopy Świętej Trójcy.
Oczywiście egzystowała tu organizacja zetempowska, ale była to raczej wegetacja, raczej konieczność formalna niż rzeczywista.
Reaktywacja 1 WDH im. R.Traugutta „Czarna Jedynka” na zasadach harcerstwa przedwojennego ( vide strona Czarna Jedynka ), co miało ogromne znaczenie dla rozwoju i wizerunku całej szkoły !
W lutym 1957 r. po 7-letniej przerwie podjęła działalność „Czarna Jedynka”. Dwaj pierwsi drużynowi: Andrzej Janowski – „Soda" i Janusz Ankudowicz – „Fernando” z takim zapałem zajęli się jej organizowaniem, że wkrótce powstał szczep, którego opiekunem został nauczyciel geografii druh Stanisław Zawadzki – „Zorro”.
W 1951 r. przychylny tym poczynaniom, kochany i szanowany przez młodzież i nauczycieli bezpartyjny dyrektor Stanisław Ostrowski został odwołany. Jego miejsce przez dwa lata zajmował dr Jan Szwarc, historyk.
We wrześniu 1953 dyrektorem VI LO im. T Rejtana został Stanisław Wojciechowski
Dzięki Dyrektorowi Wojciechowskiemu Reytan przetrwał spokojnie do 1974 roku.
W 1949 r. gimnazjum żeńskie im. Narcyzy Żmichowskiej otrzymało własną siedzibę w dawnym gmachu szkoły Ziemi Mazowieckiej przy u1. Klonowej. W latach 1950-1963 do Rejtana chodzili więc tylko chłopcy.
Młodzież cieszyła się z odzyskanej przez Polskę wolności, demonstrując swoje poparcie dla Rządu Narodowego w Londynie. W czasie pochodów pierwszomajowych zbaczała z oficjalnej trasy udając się pod siedzibę Polskiego Stronnictwa Ludowego i wznosząc okrzyki na cześć Stanisława Mikołajczyka.
Z inicjatywy i pod kierunkiem nauczyciela łaciny, Stefana Staszczyka, powstał zespół artystyczny, w którym m. in. występowała Lucyna Winnicka, późniejsza znakomita aktorka teatralna i filmowa. Dla mieszkańców podwarszawskich osiedli wystawiano komedie Aleksandra Fredry. Damy i huzary, Śluby panieńskie, Zemstę.
W połowie marca 1945 r. Stanisław Ostrowski, Wiesław Żurawski i Kazimierz Wróblewski powrócili do Warszawy i tu spotkali się z Henrykiem Radeckim, który zawiadomił ich, że budynek przy u1. Rakowieckiej 23 stoi nie spalony z pomocą działającego już Kuratorium odzyskano go na siedzibę gimnazjum. Szkoła była koedukacyjna.
sierpień 1943
W uzgodnieniu z Ludwikiem Rymarzem – „Misiem Kudłatym" (komendantem przedwojennego szczepu 32 Warszawskich Lotniczych Drużyn Harcerskich im. Żwirki i Wigury) i jego zastępcami drużynowymi: Eugeniuszem Kecherem – „Kolczanem", Hieronimem Sabałą – „Florą" i Edwardem Maliszewskim – „Sikorą", moimi przełożonymi z 2 HP z lat przedwojennych, a następnie w Szarych Szeregach - rozpocząłem organizowanie na terenie Rejtana kilku zakonspirowanych zastępów harcerskich. Zgodnie z tradycją uważaliśmy je początkowo za zastępy 1 Warszawskiej Drużyny Harcerskiej im. Romualda Traugutta (Czarnej Jedynki).
1 września 1943 Szare Szeregi
Batalion Zośka utworzony dnia 1 września 1943 r.
Batalion Zośka został uformowany na bazie następujących drużyn: 23 W.D.H. im. Bolesława Chrobrego przy gimnazjum Batorego; 42 W.D.H. im. Żwirki i Wigury przy szkole powszechnej na ul. Grotgera 33; 1 W.D.H. im. Romualda Traugutta przy gimnazjum Rejtana; 80 W.D.H. im. Jędrzeja Śniadeckiego przy gimnazjum III Miejskim; 5 W.D.H. przy gimnazjum Lelewela; 7 W.D.H. im. Generała Karola Kniaziewicza przy gimnazjum T. Niklewskiego; 10 W.D.H; 45 W.D.H.; 100 W.D.H; 21 W.D.H.
W listopadzie 1942 r. rozpoczęła się reorganizacja Szarych Szeregów: młodzież podzielono na trzy grupy w zależności od wieku. Dla najmłodszych, od 12-tu do 14-tu lat przyjęto kryptonim „Zawisza" i „zawiszacy". Bojowe Szkoły (w skrócie BS) stanowiła młodzież od 15-tu do 17-tu lat. Najstarsi od 18-tu lat wzwyż tworzyli Grupy Szturmowe (w skrócie GS), które podlegały Kierownictwu Dywersji (Kedyw) Armii Krajowej.
Około 15 listopada 1939 zamknięcie szkoły przez niemieckie władze okupacyjne, wojna i tajne komplety.
W drzwiach stanęła pani profesor Jadwiga Odyniec i ze łzami w oczach zapytała czy zdajecie sobie sprawę z tego co się stało? Czy wiecie, że władze niemieckie nakazały nam usunąć się z budynku szkoły? Natychmiast zapanowała martwa cisza. Twarze spoważniały. W zamyśleniu opuszczaliśmy klasę. Niemcy zajęli budynek i zorganizowali w nim produkcję butów dla wojska.
Dyrekcja Rejtana wynajęła część gmachu byłego Gimnazjum i Liceum Władysława Giżyckiego. Wznowiliśmy naukę pod kierownictwem dyrektora Stanisława Ostrowskiego i naszych nauczycieli. Legitymacje z okresu 1940-1941 mają pieczęć o następującej treści: "Priw.Gartnereihandwerkerschule von Władysław Giżycki Warschau Feidhernallee 113.Pryw. Szkoła Ogrodnicza I st. Władysława Giżyckiego. Puławska 113." (kompletnie zniszczona w czasie Powstania Warszawskiego).
Nauka z zakresu klas licealnych odbywała się już na tajnych kompletach w mieszkaniach prywatnych. Kierownictwo kompletów podlegało Henrykowi Radeckiemu, który w szkole zawodowej prowadził lekcje matematyki.
Szkoła została przeniesiona przez władze carskiej Rosji na ul Książęcą 4
do 3-piętrowej kamienicy (w budynku na ul. Dolnej Smolnej urządzono rosyjski szpital wojskowy).
Stanowisko dyrektora w 1917 roku obejmuje Ksawery Prauss (Rychłowski został zmobilizowany).